Gwoździem po szkle

PŁYNIE FALA HEJTU

Jak należało się spodziewać, fala hejtu i nienawiści płynie przez Polskę jak kraj długi i szeroki. Plemienne podziały rozgrzewane przez lata do czerwoności, m.in., przez polityków skutkują czymś, co musi niepokoić każdego zdrowo myślącego rodaka. Z powodu nienawiści polała się już krew i wygląda na to, że nie ma końca tej wyniszczającej nas eskalacji.

            Niedawno ofiarą nienawiści stała się Magdalena Ogórek. Telewizja publiczna podniosła alarm, przypominając, że jej dziennikarze od dawna są ofiarami dramatycznych podziałów społeczeństwa. Wypada jednak wspomnieć, iż nienawiść od lat niszczy nie tylko dziennikarzy publicznej TVP. Nie zamierzam oskarżać kolegów po piórze, ale stało się coś niedobrego: wielu dziennikarzy utożsamia się dziś z różnymi partiami i obozami, a to z kolei skutkuje agresją. Po drodze ginie coś najważniejszego w tym zawodzie: obiektywizm i służenie prawdzie oraz obywatelom.

            Nigdy nie popierałem agresji i rozwiązywania nawet najtrudniejszych naszych problemów za pomocą argumentów siły, zawsze preferowałem siłę argumentów. W cywilizowanym społeczeństwie jest to jedyna droga do obiektywizmu i prawdy. Niełatwa, pełna wybojów i ryzyka. A przekonać się o tym mogliśmy niejednokrotnie w dziejach. Gdy po wojnie przed Trybunałem w Norymberdze postawiono największych zbrodniarzy niemieckich, osądzono ich winy, choć nie było to łatwe po ujawnieniu ogromu zbrodni. A przecież można było inaczej – dokonać błyskawicznie egzekucji bez sądów i wyroków.

            Kodeks Hammurabiego sprzed prawie 4 tysięcy lat był okrutny. Czy sprawiedliwy? Choć wielu Polaków wolałoby tu i teraz wymierzać sprawiedliwość swoim wrogom i oponentom jak wtedy w Babilonie, wciąż uważam, że lepiej czynić to w majestacie prawa. Bez zaślepiającej nienawiści, bez emocji, w spokoju. Mamy wszak za sobą tysiące lat doświadczeń, kapitał wiedzy i kulturę.

          To wszystko, co teraz piszę,  trąci banałem i pouczaniem innych. Trzeba jednak o tym mówić, schładzając rozgorączkowane głowy i serca pełne emocji. Nie mamy przecież innego wyjścia, chyba że znów wrócimy do epoki kamienia…

Ryszard Poradowski