ODSZEDŁ RED. KAZIMIERZ BRZEZIŃSKI

Był nieodłączną częścią Pabianic – dziennikarzem i autorem wielu książek, a jednocześnie twórcą nadającym specyficznego kolorytu temu miastu. Ostatnie lata życia nie były dla niego najlepszym okresem, m.in. z powodu złego stanu zdrowia. Odszedł niespodziewanie z tego świata 19 grudnia 2019 roku, w wieku 72 lat.

Znałem Go kilkadziesiąt lat i niejednokrotnie krzyżowały się nasze ścieżki zawodowe. Pochodził z Pabianic, gdzie urodził się 27 lutego 1947 roku. Był absolwentem Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego, miał też na swoim koncie studia podyplomowe z politologii i dziennikarstwa w Warszawie. Pracował w administracji państwowej, a potem instancjach partyjnych, zawsze jednak kładł główny nacisk na słowo pisane publikowane na łamach wielu lokalnych pism. W 1989 roku został sekretarzem redakcji „Życia Pabianic”, taką samą funkcję pełnił w „Gazecie Pabianickiej” – kontynuacji tygodnika oraz „Kurierze Pabianickim|”. W latach 1999–2001 związany był z „Gazetą Powiatową” w Pabianicach. Od 1994 do 1996 roku pełnił obowiązki zastępcy sekretarza redakcji dziennika „Głos Poranny”. Potem skoncentrował się na współpracy z wydawnictwem „Grako” (Andrzeja Gramsza), przygotowując liczne opracowania książkowe, poświęcone, m.in.: Tuszynowi, Zelowowi i Pabianicom. Wraz z A. Gramszem wydał pomnikową „Ulicę Zamkową w Pabianicach 1824–2004”.

Znakomity zmysł obserwacyjny i łatwość przelewania na papier myśli w nietuzinkowej formie sprawiają, że publikacje Brzezińskiego czyta się z przyjemnością. Inną ich zaletą jest także humor, bo Kazimierz był człowiekiem pełnym radości i życzliwości dla ludzi. Lgnęli więc do niego niemal wszyscy, bo swoją dobrą energią i życzliwością zarażał nawet największych smutasów. Duet, jaki z Gramszem tworzył przez lata, nie ograniczał się jedynie do działalności pisarskiej i wydawniczej, bo obaj mieli wspólny obiekt zainteresowań i miłości – Pabianice, a do tego to miasto traktowali także z humorem.

Ze „starej gwardii” dawnego „Życia Pabianic” pozostali przy życiu nieliczni. Gdzieś tam w zaświatach piękne albumy wydaje zapewne Andrzej Gramsz i wspiera go też Wanda Klimek. Teraz dołączył do nich i Kaziu Brzeziński, nietuzinkowy dziennikarz i twórca. – Przy nim – jak wspomina Elżbieta Lorkiewicz z „Życia Pabianic” – nigdy nie można się było nudzić. Był wspaniałym kolegą i dziennikarzem, dodającym blasku naszemu miastu.

Gdy przez kilka lat przyszło mi pracować z Nim w redakcji „Głosu Porannego”, doceniłem nie tylko Jego znakomite pióro, ale i niezwykłą życzliwość, koleżeńskość i poczucie humoru. A przecież czasy nie były łatwe, walczyliśmy o przetrwanie w okresie „burzy i naporu”. Nawet w tym trudnym okresie Kaziu nigdy nie tracił humoru i optymizmu.

Ten optymizm towarzyszył mu także w ostatnich latach życia, choć nie były dla Niego łaskawe. Choroba i zmaganie się z codziennością były dla niego sporym balastem. Choć wcześniej niejednokrotnie doceniany (Brązowy i Srebrny Krzyż Zasługi, Złoty Exlibris za najlepsze wydawnictwo albumowe o Ziemi Łódzkiej, 2007),  w jesieni życia pozostawał osamotniony…

Spoczął na pabianickim Cmentarzu Komunalnym. Do mogiły odprowadziło go grono wiernych przyjaciół i znajomych. Mówi się, że człowiek żyje dotąd, dopóki żyje o nim pamięć, Drogi Kaziu, pozostaniesz na zawsze w pamięci nie tylko pabianiczan!

R. Poradowski