ODESZŁA RED. BARBARA WRZESIŃSKA

Dla wielu pokoleń dziennikarzy była wzorem i pedagogiem matkującym szczególnie tym, którzy zaczynali swoją życiową przygodę z dziennikarstwem. To kształtowanie młodych żurnalistów i tworzenie nowego zespołu redakcyjnego widać było najlepiej u progu lat osiemdziesiątych, gdy w niełatwych czasach tworzyła pierwszy z prawdziwego zdarzenia tygodnik regionalny ówczesnego województwa sieradzkiego „Nad Wartą”. Choć urodziła się w Łodzi 8 czerwca 1930 r.), Sieradzkie było Jej bardzo bliskie przez całe życie.


Red. Barbara Wrzesińska otrzymuje Złoty Krzyż Zasługi, aktu dekoracji dokonuje Wiesław Bek

Była absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Łódzkim i dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim. Na tej ostatniej uczelni obroniła pracę dyplomową poświęconą roli prasy jako środka łączności z czytelnikami. A potem była już długoletnia praca w redakcji łódzkiego „Głosu Robotniczego” (1952–1980) na wielu odpowiedzialnych stanowiskach – od reportera poprzez kierownika działu aż do II sekretarza redakcji.

W 1980 roku utworzyła tygodnik wojewódzki w Sieradzu „Nad Wartą”, którego pierwszy numer ukazał się 22 lipca 1980 roku. W latach 1980–1984 pełniła obowiązki sekretarza redakcji, zaś szefował tygodnikowi Jej małżonek red. Wiesław Wrzesiński, po którego tragicznej śmierci (wypadek drogowy pod Sieradzem) kierowała pismem do przejścia na emeryturę w 1988 r. Potem jeszcze przez kilka lat wspomagała zespół jako zastępca sekretarza redakcji (do 1991 r.). Mimo olbrzymiego doświadczenia, w Sieradzu postawiła na młodość, sumienność i pracowitość – i nie zawiodła się.

Za dziennikarską pracę, szczególnie zaś za olbrzymią wrażliwość i nietracenie z pola widzenia drugiego człowieka uhonorowana została wieloma odznaczeniami i nagrodami. W 1987 r. otrzymała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, ale chyba najbardziej ceniła sobie te dowody uznania, które wiązały się z pomaganiem innym, np. Odznakę „Przyjaciel Dziecka” nadaną przez TPD czy Złotą Odznakę PKPS.

Była dziennikarką z prawdziwego zdarzenia – wrażliwą na ludzką krzywdę i pomagającą drugiemu człowiekowi, do tego pasjonatką. Ta życiowa busola jakże potrzebna jest i współczesnemu dziennikarstwu. Mało kto pamięta, że przez lata na łamach prasy pisała reportaże o życiu zwykłych ludzi, że popularyzowała esperanto, że jak mało kto doceniała „małe ojczyzny”, które stanowiły dla niej esencję życia i kraju.

Przez wiele lat pracowałem z red. Barbarą Wrzesińską, która była dla mnie wspaniałym życzliwym nauczycielem zawodu, chętnie udzielającym rad i pomagającym pokonywać bariery tego niełatwego zawodu. Zapamiętałem jeszcze jedną wspaniałą cechę Pani Barbary – potrafiła docenić solidną pracę dziennikarską, na której się znała jak mało kto. I choć po przejściu na emeryturę wycofała się z czynnego życia zawodowego, cały czas interesowała się losami gazet i dziennikarzy, szczególnie zaś jej ukochanego „dziecka” – tygodnika „Nad Wartą”. Każde nasze spotkanie było okazją do rozmów na ten temat.

Życie nie szczędziło Jej kłopotów, a nawet tragedii takich jak przedwczesna śmierć syna i męża. Zapewne cierpiała z tego powodu, ale nigdy nie żaliła się na swój los. Nas, młodych dziennikarzy, uczyła nie tylko solidnej pracy, ale i życiowego optymizmu, patrzenia w przyszłość. Taka pozostanie na zawsze w mojej pamięci.

Ryszard Poradowski