Zaskoczyła nas ta wiadomość: Odeszła od nas Krysia Dobrzańska-Sobierajska! Choć spodziewaliśmy się tego, trudno było pogodzić się z myślą, że nie zadzwonimy do Niej, że nie pogawędzimy w gronie dziennikarskiej braci.
Wiedzieliśmy od początku, że była jedyną córką wielkiego patrioty, ostatniego żołnierza walczącej Polski w czasie II wojny światowej, legendarnego dowódcy Wydzielonego Oddziału Wojska Polskiego majora Henryka Dobrzańskiego. Przed kilkudziesięciu laty bycie córką Hubala nie było powodem do dumy. Ze stoickim spokojem znosiła te upokorzenia. Gdy wreszcie można było mówić głośno o bohaterstwie Jej Ojca, nigdy nie zabierała publicznie głosu, gloryfikując tym samym najbliższą Jej osobę. Nie narzucała swoich ocen i poglądów. To zjednywało Jej przyjaciół i wzbudzało szacunek. Nie obnosiła się związkiem z bohaterem milionów Polaków, choć jednocześnie troszczyła się o pamięć o Hubalu.
Urodziła się 7 września 1932 roku w Krakowie. Po maturze we Wrocławiu rozpoczęła pracę w księgarni Veritas, później w „Gazecie Robotniczej”. W 1964 roku przyjechała do Łodzi i trafiła do „Głosu Robotniczego”, początkowo do działu listów i interwencji, a później pracowała jako reporter działu miejskiego. Szybko awansowała, bo była zdolna i błyskotliwa, a ponadto pracowita i przyjazna ludziom. W 1974 roku stanęła na czele działu miejskiego, znakomicie trzymając rękę na pulsie blisko 800-tysięcznego miasta, wspólnie z gronem świetnych młodych dziennikarzy, m.in. Hanną Jaśkiewicz, Andrzejem Maliszem i Marianem Miszalskim. Bliskie Jej były sprawy społeczne i międzyludzkie, pasjonowała się przemianami w mieście i regionie, szczególnie budownictwem, architekturą i urbanistyką. Przez kilka lat niezwykle kompetentnie towarzyszyła budowniczym Centrum Zdrowia Matki Polki, opowiadając łodzianom o szczegółach inwestycji.
Na emeryturze miała więcej czasu dla rodziny, szczególnie syna Henryka i wnucząt. Z nieukrywaną radością włączała się też do licznych w kraju obchodów Hubalowskich, przybliżając postać Ojca i dzieląc się wspomnieniami o Nim. Niejednokrotnie spotykała się z uczestnikami dorocznych spotkań w Anielinie, a także z młodzieżą szkół noszących imię Jej Ojca. Z zainteresowaniem śledziła nie tylko to wszystko, co działo się wokół Hubala, cieszyła się także z reakcji młodych ludzi, którzy i dziś są gorącymi patriotami. Z całą gamą emocji obserwowała poszukiwania grobu Hubala, licząc do końca swoich dni, że będzie mogła pochylić się nad mogiłą Ojca. Niestety, mimo zaangażowania wielu ludzi i wielokierunkowych badań prowadzonych, m.in., pod kierunkiem wnuka Henryka Sobierajskiego, szczątków Henryka Dobrzańskiego nie udało się dotąd odnaleźć.
Należałem do tych przedstawicieli młodzieży dziennikarskiej, którzy uczyli się zawodu pod Jej kierunkiem. Była wymagająca, ale i życzliwa. Podobnie jak inny znakomity dziennikarz łódzki Henryk Rudnicki twierdziła, że Tematy leżą na ulicy, trzeba się tylko po nie schylić. Dlatego ceniła nie tylko pracowitość, ale i dziennikarski nerw oraz pasję.
Krystyna Dobrzańska-Sobierajska była wspaniałą dziennikarką, znakomitą matką i babcią, a do tego kobietą skromną, nieobnoszącą się swoim pochodzeniem i wielkim Ojcem. Będziemy ją pamiętać także jako osobę oddaną dziennikarstwu i życzliwą ludziom, Będzie nam Jej brakowało.