Sponsoring to szlachetne wspieranie finansowe tych dziedzin życia społecznego, na które państwo nie stać. To bardzo piękna sprawa. Z prywatnych pieniędzy wspieramy kulturę, sport, także organizacje działające w sferze nieprodukcyjnej. Wikipedia definiuje sponsoring następująco: „Sponsoring jest odpłatnym przysporzeniem majątkowym, dokonywanym przez określony podmiot gospodarczy (sponsora) na rzecz wybranej osoby fizycznej, organizacji, instytucji lub innej struktury prawnej (sponsorowanego) w celu wykonania przez nią czynności wykazanych w umowie sponsoringowej”. Jest więc sponsoring czymś pożytecznym w funkcjonowaniu państwa. Z jednej bowiem strony, wspiera szlachetne cele, przynoszące krajowi dumę i zadowolenie, z drugiej zaś, pokazuje szlachetność sponsora, który z własnych, zarobionych uczciwie pieniędzy godzi się na skierowanie ich na inny niż korzyści własne cel, przy okazji promując firmę.
I tu zrodziła się we mnie wątpliwość. Jadąc samochodem, słuchając radia czy też oglądając TV spotykam bardzo często bilbordy, spoty reklamowe, informujące o tym, jak szlachetnym sponsorem jest firma ORLEN. Ostatnio dowiedziałem się, że nasz największy i jedyny dostawca paliw na rynek (o innych działaniach tej firmy nie wspomnę) sponsoruje także niemiecką młodzież uprawiającą skoki narciarskie. To piękne, że wielki koncern pomaga wielu ludziom i organizacjom starając się, by trudy doczesnego życia nie komplikowały ich wysiłków kulturalno-sportowych. Jest tylko jedno ALE. Firma ORLEN jest koncernem państwowym, w ciągu ostatnich 8 lat połączyła pod swoimi skrzydłami wiele innych firm, w tym także prasę (?). Ta firma to moloch państwowy, MONOPOLISTA NA RYNKU, dla którego nie ma konkurencji i nie będzie. Jedyny konkurent – LOTOS – został skutecznie wyeliminowany z rynkowej walki o klienta. Co to oznacza? Dziś prezes Obajtek może robić co chce, ale tylko to na co mu pozwala jego partyjny dysponent.
Wyobrażałem sobie, że w pięknym październikowym dniu prezes Obajtek wstał rano i spojrzawszy na otaczającą przyrodę zlecił swoim podwładnym, by paliwa zdecydowanie staniały. Rodacy powinni jeździć taniej, przynajmniej przez najbliższych kilka dni. I tak się stało! Potem, kiedy pogoda się nieco zepsuła, benzyny zdrożały o 50 groszy na litrze, bo słowo prezesa jest dla jego personelu rozkazem.
I tu powracam do sponsoringu. Skąd prezes Obajtek bierze kasę na wsparcie tego czy innego sportowca? Skąd pieniądze na śpiewy Polaków, zabawy i harce? Z działalności firmy! A że to monopolista rynkowy, to zawsze może ustalić, ile groszy z każdego litra należy zostawić na działalność sponsoringową. Oczywiście te grosze doliczamy do ceny paliw, bo firma stracić nie może. Poza jednym wyjątkiem, gdy zbliżają się wybory. Na marginesie – po co monopoliście reklama?
W prywatnej firmie, działającej na rynku w warunkach konkurencyjnych – to inna sprawa. Tam właściciel przeznaczając część swoich zysków na sponsoring uszczupla swoje dochody. Nie może dowolnie podnosić cen, bo straci konkurencyjność. Słowem, musi dbać o interes firmy i możliwości sponsorowania tego czy owego. Takich zmartwień nie ma prezes Obajtek. Jaki wniosek? Jeden: to nie ORLEN jest sponsorem kultury, sportu, a nawet niemieckich skoczków narciarskich! To ja, Ty i Wy – wszyscy tankujący paliwo do swoich samochodów jesteście WIELKIMI SPONSORAMI. I to każdy z nas wspiera kulturę i sport, stosownie do liczby tankowań. Po tym ustaleniu pewnie bym się dalej nie czepiał, gdyby nie fakt, że o tym kto, gdzie, ile dostanie decyduje prezes Obajtek, czyli ORLEN, a ja chciałbym, by państwowa firma, skoro musi być państwowa, dostarczała do budżetu państwa podatki, także od nadmiarowych zysków, bo konkurencji nie ma. A podziałem kwot sponsoringu niech zajmą się ci, których my, społeczeństwo, wybraliśmy do naszego reprezentowania. Jak się nie sprawdzą to zmienimy!
Roman Ferenc