Ciemny lud to kupi!

Te słowa wypowiedział znaczący działacz partyjny, o którym będę pisał: obywatel K. Był to zestaw, jeden z najbardziej lekceważących, nawet obraźliwych słów o polskich obywatelach. Czułem się urażony, że nas, obywateli Polski, ktoś uważa za ludzi ciemnych, którym można wcisnąć każdą głupotę. Ciemny lud to prostacka masa, której każdy dobrze ulokowany w hierarchii władzy cwaniak może wmówić wszystko. Oznacza totalny brak wiedzy o mechanizmach władzy i jej funkcjonowaniu, totalny brak podstawowej wiedzy prawnej, brak kwalifikacji, ograniczenie umysłowe i zwykłą głupotę. Przepraszam za tak brzydkie określenia, ale innych słów, bardziej łagodnych po prostu mi brakuje. Z biegiem lat zapomniałem „gadki” o ciemnym ludzie. W końcu mamy coraz więcej wykształconych młodych, mamy szeroki i niczym nieskrępowany dostęp do internetu i innych mediów. Wiedza o Polsce, świecie oraz zawiłościach krajowej i światowej polityki jest dostępna na przysłowiowe wyciągnięcie ręki. Niestety, ostatnie wydarzenia spowodowały zmiany w moim toku myślenia.

A wszystko z powodu posła Romanowskiego. Czytam, patrzę i słucham przekazów wszelakich na jego temat i dowiaduję się, że to skrzywdzony wspaniały obywatel RP, który niesłusznie został oskarżony o działania bezprawne i ma z tego powodu prokuratora na karku! Zarzuty dotyczą popełnienia 11 przestępstw, polegających „na udziale w zorganizowanej grupie mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko mieniu, a w szczególności poprzez przekraczanie uprawnień i niedopełnienie obowiązków oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentach, wyrządzanie szkody w wielkich rozmiarach w mieniu Skarbu Państwa w celu osiągnięcia korzyści osobistych i majątkowych”. Ten oficjalny i publikowany komunikat okazał się zbyt skomplikowany dla naszych obywateli. Obywatel Romanowski przekonuje, że stawiane mu zarzuty to „polityczna ustawka i zemsta Tuska i Giertycha”. „Zawsze postępowałem zgodnie z prawem – mówi – a na wszystko są odpowiednie dokumenty”. I to wystarczy, by polski lud uznał przestępcę za niesłusznie ściganego człowieka.

Dlaczego polski lud z miast, miasteczek i wsi tak uważa? Bo nie ma elementarnej wiedzy o funkcjonowaniu państwa albo zwyczajnie tego nie pamięta lub nie chce pamiętać. Skąd taki wniosek? Z mojego życiowego doświadczenia. Braki wiedzy o zasadach funkcjonowania państwa powodują, że każdą głupotę lud kupi. Oczywiście, każdy obywatel nie musi znać wszystkich zawiłości funkcjonowania władzy państwowej, ale wydawało mi się, że elementarz wiedzy dostał w szkole i to w szkole podstawowej. Poczułem obowiązek, by w swoim felietonie w kilku zdaniach te oczywiste oczywistości obywatelom przypomnieć. Państwo funkcjonuje w pewnym zamkniętym układzie. My, obywatele, swoją pracą tworzymy dobra, dostajemy za to zapłatę i płacimy podatki: dochodowy i VAT kupując dobra w sklepach. To kwoty z tych podatków tworzą kasę, którą władze wykorzystują na finansowanie takich dóbr, które są niezbędne społeczeństwu. Z tych pieniędzy budujemy drogi, szkoły, ważne obiekty, wzmacniamy nasze wojsko, utrzymujemy kulturę, chronimy zdrowie itd., itd. Oczywiście, zebranych pieniędzy z podatków jest za mało, przecież wiemy, że potrzeby nasze zawsze przekraczają możliwości finansowe państwa. Pojawia się więc myśl, by ograniczone środki finansowe jakoś sensownie dzielić i kierować je tam, gdzie społeczne potrzeby są dziś najważniejsze. I taki mechanizm jest najrozsądniejszy. Po to skonstruowano, między innymi, Prawo zamówień publicznych. Co to za prawo? Dość trudne i skomplikowane. Nowelizowane praktycznie co rok. Opisuje zasady przydzielania publicznych – czyli naszych –pieniędzy i stara się, by ten proces był przejrzysty oraz umożliwiający tym, którzy dzielą kasę, pokazywanie, że mają czyste ręce, że nic się im do nich nie przykleiło, że nie ukręcili tu żadnego interesu. Już słyszę głosy protestów, kpin i żartów. Zamówienia publiczne to temat niezwykle korupcjogenny. Dlaczego? Bo kasa nie moja, a interes można próbować skręcić. Znam to prawo, wielokrotnie zastanawiałem się czy można to robić lepiej. Po wielu latach doszedłem do wniosku, iż najważniejsze w tej ustawie jest „propaństwowe” działanie ludzi, którzy naszymi, publicznymi pieniędzmi dysponują i je dzielą. I tu wracamy do obywatela Romanowskiego. On nie ukradł bezpośrednio, on tak kombinował, organizując konkursy na publiczne pieniądze, by otrzymali je ci, którzy mogli się obywatelowi Romanowskiemu lub jego partii odwdzięczyć. I tyle, a może aż tyle. Obywatel Romanowski zwyczajnie „ustawiał” te konkursy. Ma on pełną świadomość, że zgrzeszył i doskonale wie, że za to, co zrobił, należy się kara, więc, jak każdy przestępca zwyczajnie nawiał. Obywatel Romanowski zrobił to samo co młody łodzianin, podejrzany o zabicie, a właściwie o spalenie żywcem trzyosobowej rodziny na autostradzie A1 czy żwawy mieszkaniec stolicy, który rozpędzonym autem zabił ojca rodziny. Czym różnią się ci ludzie? Polski lud jest bardzo negatywnie nastawiony do przestępców motoryzacyjnych, ze szczególnym naciskiem na „nawalonych” i „naćpanych”. A że dodatkowo mają oni forsę, by opłacić swoje zagraniczne ucieczki, społeczna niechęć jest szczególna. Obywatel Romanowski jest inny. On dawał pieniądze strażakom, ludziom Kościoła, więc osobom, które nie są negatywnie postrzegane przez społeczeństwo, a to, że dawał „po uważaniu”, ma dla naszych obywateli mniejsze znaczenie. I tu jest „pies pogrzebany”. Przecież dawał w szlachetnych celach, organizacjom i ludziom zaangażowanym w działania społeczne, więc czego chcecie? To, że ludzie ci nie mieli podstaw do brania publicznych pieniędzy jest już niezauważalne. Lud kupił tę historię i obywatel Romanowski awansował na bohatera narodowego. Tu wrócę do zdania wypowiedzianego przez obywatela K.: ciemny lud to kupi. Jest mi bardzo przykro, że obywatel K. ma rację.

Roman Ferenc